Dodatek za wysługę lat dla pracowników samorządowych przysługuje po przedłożeniu dokumentów potwierdzających wliczany staż. Gdy zatrudniony złoży je później, tr
Około 30% pracowników Lasów Państwowych otrzyma w tym roku podwyżki pensji. Mają one wynieść od 120 do 300 PLN brutto. Ich wysokość będzie zależna od stażu pracy i zajmowanego stanowiska. Według informacji przekazanych przez Janusza Ziółkowskiego z Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ Solidarność każdy pracownik Lasów Państwowych otrzymuje podwyżkę raz na trzy lata. źródło: Zobacz więcej wiadomościZobacz więcej ciekawostek
Przeczytaj też: Jakie są zarobki w Lasach Państwowych? Wynagrodzenie posła - dodatki za pracę w komisjach. Wynagrodzenie miesięczne europosła w 2023 roku wynosi 9808,67 euro brutto
Tytuł tego wpisu odnosi się oczywiście do słów pana Jacka Sasina, który po wydaniu 70 mln złotych na wybory (które się nie odbyły), powiedział że „demokracja kosztuje”. Polityka kadrowa Lasów Państwowych też kosztuje i w tym wpisie postaram się przeanalizować niektóre jej koszty, głównie związane ze zmianami na stanowiskach dyrektorów regionalnych w ostatnich 30 latach. Zapraszam! Z artykułu pana Piotra Grygiera (emerytowanego dyrektora RDLP w Poznaniu) opublikowanym w Przeglądzie Leśniczym nr. 9/2020 mogliśmy się dowiedzieć, że w ciągu ostatnich 30 lat (19 rządów polskich) w 17 dyrekcjach regionalnych dokonano zmian 175 razy (sic!), co daje średni wynik na dyrekcję równy 10. Gdy przyjmiemy tę średnią liczbę wychodzi nam, że średnia kadencja na stanowisku dyrektora regionalnego w Lasach Państwowych wynosi 3 lata, czyli troszeczkę krócej niż kadencja Sejmu. Tak nawiasem, prawdziwą średnią mocno pcha w dół pani Ewa Jedlikowska, która była dyrektorem regionalnej dyrekcji…uwaga…jeden dzień (sic! sic!). Wracając do meritum, oczywiście nie jest to przypadek, że co wybory parlamentarne mamy do czynienia z kompletną roszadą na stanowiskach kierowniczych w Lasach Państwowych. Zmiany te dotyczą nie tylko dyrektorów regionalnych, ale również dyrektorów generalnych (13 zmian przez 30 lat, czyli średni wynik bycia dyrektorem generalnym to trochę powyżej 2 lata), nadleśniczych czy kierowników jednostek podległych dyrekcjom regionalnym (np. zakłady usługowo-produkcyjne LP) czy dyrekcji generalnej (np. Bedoń). >> Po co politykom Lasy Państwowe? >> O tajemniczym białym proszku wciąganym w Bedoniu Miotła nie oszczędza również zastępców dyrektorów, naczelników, zastępców nadleśniczych, inżynierów nadzoru a czasem nawet i leśniczych, zwłaszcza gdy na horyzoncie pojawia się leśniczówka do przejęcia. >> Korupcja w Lasach Państwowych Zmiana partii rządzącej lub frakcji przejmującej władzę nad resortem środowiska i w konsekwencji władzy na Lasami Państwowymi powoduje pobudzenie wśród różnej maści pociotków, krewnych, kolegów, którzy a nuż mogą liczyć na „przyspieszony” awans: >> Nepotyzm w Lasach Państwowych Pytanie ile ta polityka kadrowa kosztuje? Pozwólcie, że postaram się wyszczególnić tylko niektóre koszty ekonomiczne i finansowe związane z taką polityką kadrową. Piszcie śmiało w komentarzach o innych kosztach, które mogłem pominąć w mojej krótkiej analizie. Odprawy Gdy pracownik zostaje zwolniony z pracy nie ze swojej winy, na pocieszenie dostaje odprawę, stanowiącą pewną rekompensatę. Ta sama zasada obowiązuje w PGL LP. Udało mi się dotrzeć do ponadzakładowego układu zbiorowego pracy z roku 1998 (PUZP 1998) i w tym dokumencie mamy następujący zapis (str. 24 w pdf): Pracownikowi, z którym stosunek pracy został rozwiązany z przyczyn dotyczących zakładu pracy i który w dniu rozwiązania stosunku pracy: b) nie spełnia warunków uprawniających do świadczenia przedemerytalnego – emerytury lub renty z tytułu niezdolności do pracy przysługuje jednorazowa odprawa pieniężna w wysokości pięćdziesięciu tysięcy złotych W tym dokumencie możemy przeczytać również o np. odprawach występujących w danym okresie czasu, np. od dnia 1 stycznia 2003 r. do dnia 31 grudnia 2005 odprawa wynosiła 20 tysięcy. Ale już np. od 1 kwietnia 2009 r. do 31 grudnia 2010 r. należała się odprawa w wysokości 30 tys. złotych. Swoją drogą, czy ktoś mógłby mi powiedzieć co miało miejsce w tych dość krótkich okresach? Dlaczego kwota tych okresowych odpraw wzrosła w ciągu 5 lat o 10 tysięcy złotych? Te odprawy mają pewne ograniczenia (np. pracownik w ciągu 2 lat nie podejmie zatrudnienia u pracodawców objętych Układem. Oczywiście pytanie jak to jest egzekwowane?), ale mamy też następujący zapis: 4. Odprawa, o której mowa w ust. 1 lit. b przysługuje niezależnie od odprawy wypłacanej na podstawie odrębnych przepisów. Ktoś powie, że odprawy przy 175 wymianach dyrektorów regionalnych i Bóg tylko raczy wiedzieć ilu innych pracowników LP to niewiele. Zobaczmy dalej… Czas wypowiedzenia Bez względu na to czy ktoś jest na umowie o pracę czy na powołaniu przysługuje takiej osobie okres wypowiedzenia w którym pobierana jest cała wypłata, a najczęściej (niestety, ale nie mam statystyk) odwoływana osoba idzie na 3 miesięczne płatne „wakacje”. Skoro jedna osoba jest na wakacjach to w tym czasie inna osoba pełni jej obowiązki lub powoływany jest nowy kierownik zakładu, jednostki. W LP raczej rzadko się zdarza, że powołuje się kogoś z zewnątrz. Częstą praktyką jest powierzanie komuś obowiązków kierowniczych na okres znalezienia innego kandydata na to stanowisko, albo aby tzw. (pełniący obowiązki) wyrobił sobie potrzebny staż pracy, aby zaraz z stać się pełnoprawnym kierownikiem (np. pani Jedlikowska nie miała wystarczającego stażu pracy). Co nie zmienia faktu, że w tym wariancie jeden pracownik jest na wakacjach a drugi pełni obowiązki i dostaje” dodatek specjalny z tytułu czasowego zwiększenia zakresu zadań służbowych”, który wynosi 25 albo 40% wynagrodzenia zasadniczego zastępującego w zależności czy zastępuje się kogoś na stanowisku niekierowniczym czy kierowniczym odpowiednio (PUZP 1998). W najtańszym wariancie osoba na wypowiedzeniu ma „przywilej” dopracować 3 miesiące na swoim stanowisku. Ale swoją drogą ponadzakładowy układ zbiorowy pracy dla pracowników PGL LP, który został „zawarty w celu kształtowania właściwych zbiorowych stosunków pracy w Państwowym Gospodarstwie Leśnym Lasy Państwowe” jest dokumentem wartym studiowania i podobnie jak Ustawa o Lasach koniecznym do gruntowej zmiany albo do likwidacji, moim skromnym zdaniem… Wyższe współczynniki Nie od dziś wiadomo, że jeżeli np. dyrektor regionalny zostaje odwołany i za chwilę powołany na stanowisko np. nadleśniczego to bardzo często zachowuje albo posiada zwiększony współczynnik miesięcznej stawki wynagrodzenia zasadniczego. Innymi słowy, nadleśniczy, który był wcześniej dyrektorem posiada wyższą pensję niż nadleśniczy, który nie był dyrektorem. I teraz każdy może tylko sobie w głowie wyobrazić ile tutaj mamy strat zasobów finansowych, nie mówiąc o demotywacji tych z niższymi współczynnikami, do czego zaraz dojdę. Często te współczynniki określane są w bardzo subiektywny sposób i sam się z tym spotkałem w mojej karierze w LP, kiedy na stanowisku stażysty miałem zaproponowany jeden wskaźnik, ale poźniej ktoś zauważył, że, aby było spójnie ze wskaźnikiem innego stażysty to i mój wskaźnik został łaskawie nagle zwiększony (do najwyższego w danych widełkach). Innymi słowy, podejrzewam, że jako stażysta w regionalnej dyrekcji miałem lepsze wynagrodzenie niż stażysta w nadleśnictwie. Dlaczego? Nie wiem. Nie ma to dla mnie sensu, tak samo jak cała polityka kadrowa w LP. >>Moja leśna walka Uważam, że przez 30 lat trochę się tych dyrektorów, nadleśniczych i innych kierowników przewinęło przez Lasy Państwowe i tutaj straty na takiej polityce kadrowej liczą się w grubych milionach. Przypominam mówimy o okresie 30 lat, 17 dyrekcjach, 430 nadleśnictwa i innych jednostkach związanych z LP. Trochę się tego uzbiera… Przejdźmy do poważniejszych kosztów ekonomicznych tych dziecięcych roszad osobowych i barbarzyńskiej polityki kadrowej. Demotywacja Z powichrowanymi współczynnikami miesięcznej stawki wynagrodzenia zasadniczego wiążą się niewymierne koszty demotywacji całej załogi. Bo jak wytłumaczyć danej osobie, że jego wynagrodzenie jest niższe od kolegi na tym samym stanowisku w innym nadleśnictwie, tylko dlatego, że ten drugi był przez chwilę dyrektorem w swojej karierze? Skala demotywacji pracowników sięga jeszcze głębiej, i dotyka głównie młodych ludzi, którzy widzą, że aby awansować w Lasach Państwowych należy posiadać tzw. „plecy” lub polityczne koneksje. I tutaj myślę, że mamy do czynienia z bardzo wysokimi kosztami… Moim zdaniem, nie ma nic bardziej kosztownego dla firmy niż zdemotywowany pracownik. Osoba, która jest zatrudniona w ten sposób zmienia się w cień, wykonuje posłusznie rozkazy, bo wie, że tak jak szybko została powołana to równie szybko może też i zostać odwołana ze stanowiska. Zwłaszcza, że nie ma za dużo do dodania dla ulepszania swojej firmy: Dyrektorzy leśni 2020, pierwsza tura? Dyrektorem się bywa a strażnikiem się jest. Wywiady z dyrektorami Lasów Państwowych. Wywiady z dyrektorami – Jasne że możemy mieć zrównoważony rozwój. Wywiady dyrektorów leśnych, ludzi sukcesu polskich lasów. Koszty szkolenia Przy szybkiej rotacji kadrowej, musimy wziąć również koszty szkolenia osób do nowo zajmowanego stanowiska. Na przykład ostatnie zmiany kadrowe w Lasach Państwowych bardzo dobrze to obrazują. Przypomnę, że ludzie pełniący stanowiska inżynierów nadzoru objęli od razu stanowiska dyrektorów regionalnych. Dlatego też w teorii powinni przejść dość intensywny kurs z zakresu prawa, prowadzenia biznesu, księgowości, ekonomii czy w ogóle zrozumienia biznesu w którym pracują. Oczywiście najciekawszym przykładem było złamanie prawa przez dyrektora generalnego Lasów Państwowych i powołanie na jeden dzień pani Ewy Jedlikowskiej na stanowisko dyrektora RDLP w Poznaniu. Więcej na temat Pani Ewy Jedlikowskiej w filmiku poniżej. Jest to dobry przykład zmiany pozornej, niemerytorycznej, który mogę śmiało powiedzieć utarł się w Lasach Państwowych na dobre: #6. Leśne mapety Ministra Wosia Napisałem „w teorii powinni”…i uważam, że są to słowa kluczowe. Czy można nauczyć kogokolwiek prowadzenie biznesu przez kilka miesięcy? Odpowiedź brzmi: NIE. Umiejętność prowadzenia biznesu tak jak zaufanie i szacunek swoich podwładnych buduje się latami i żaden przyspieszony kurs, ani szkolenie, a tym bardziej przyjazd dyrektora „w teczce” tego nie zmieni. Kolejne zasadne pytanie w takim wypadku jest: jak taka osoba wpływa na zarządzanie firmą? Beznadziejni menadżerowie Gdybym miał wskazać na najwyższe koszty w ciągu ostatnich 30 lat w zarządzaniu Lasami Państwowymi to wskazałbym bez wątpienia A) kiepską jakość warsztatu menadżerskiego dyrektorów, nadleśniczych i innych ludzi na stanowiskach kierowniczych w Lasach Państwowych oraz B) Brak zaufania. Ciężko oczekiwać, aby leśnik uczący się o botanice, pozyskaniu czy hodowli lasu dorównał umiejętnościom menadżerskim ludziom, którzy nie tylko studiowali ten kierunek, ale i również spędzili wiele lat w biznesie budując swoje doświadczenie i umiejętności. >>Czy w Lasach Państwowych pracują dobrzy menadżerowie? >>Szympansy w spółkach Skarbu Państwa Jak beznadziejny menadżer wpływa na funkcjonowanie firmy? Boi się podejmować decyzje, zwłaszcza inwestycyjne na których mogłaby wzmocnić się firma. Jedna złotówka zainwestowana w 1990 roku przyniosłaby dziś złotego (zakładając średnią stopę zwrotu na poziomie 5%). Jednakże wiele z tych złotówek już nie ma, przepadły i zostały przez te 30 lat przelane na konta pracowników Lasów Państwowych w postaci bezzasadnych premii, nagród, dodatków, deputatów czy w formie korupcji politycznej: >> Nowy Vlog na YouTube: Czy Lasy Państwowe to skarbonka Rządu i Ministra Wosia? >>Korupcja w Lasach Państwowych (w sumie dużej rotacji stanowisk w LP możemy bardzo dobrze się doszukać w korupcji i mecenacie politycznym. Dokładnie przeczytajcie.) Uważam, że dobrzy menadżerowie mogli naprawdę zrobić przez te 30 lat z Lasów Państwowych światowego potentata na rynku drzewnym i kluczowego zarządcę zasobami leśnymi na świecie. Tymczasem przez 30 lat obserwowaliśmy zadowolenie się status quo i przejadaniem naszych narodowych zasobów przez bardzo wąska grupę urzędników. Inwestycje i dywersyfikacja strumienia przychodów to jedno. Redukcja kosztów to drugie i w tym aspekcie nie dość, że nic nie zrobiono to wręcz koszty zdecydowanie dorocznie zwiększano, choćby w skutek zwiększającego się zatrudnienia, tworzenia politycznych synekur, marnowania pieniędzy i czasu na wyjazdach, spotkaniach i imprezach kompletnie nie związanych z prowadzeniem gospodarki leśnej w Polsce. >>Homo silvanicus torunensis >>Czy kierownictwo Lasów Państwowych robi przemysł drzewny, pracowników zakładów usług leśnych i społeczeństwo w konia? >>Lasy Państwowe a Ołtarz. 2. >>Konferencja Zielony ład Europy a interes Polski – Ojciec i minister. >>Boże miej w opiece Lasy Państwowe i litość nad ich wrogami bo jak widzisz oni jej nie mają >>Janusze leśnego biznesu? Nie będę nawet tutaj mówił o redukcji liczby nadleśnictw i bardziej wygórowanych opcjach strategicznych dla LP i Ministerstwa Środowiska. >>Opcje strategiczne dla państwowych leśnych instytucji w Polsce >>Czy Lasy Państwowe marnują kapitał Polaków? Gdyby Lasy Państwowe były optymalnie zarządzane przez tych ostatnich 30 lat, to myślę, że rekompensata dla prywatnych właścicieli lasów w Polsce, którym ziemie znacjonalizowano, a które teraz tworzą znaczną część zasobów Lasów Państwowych, byłyby już dawno pokryte. Nie mówiąc oczywiście o zwiększonej ekspansji całej firmy… Dalej, gdyby LP były dobrze zarządzane to wiele cennych obszarów przyrodniczych byłoby niedotkniętych, wiele osób pracujących w lesie nie straciłoby życia, gdyż dysponowaliby lepszym i bezpiecznym sprzętem itd. Zaufanie Mieszkając już kilka dobrych lat w Skandynawii zauważyłem ogromną wartość zaufania do innych ludzi, partnerów biznesowych czy klientów. Zaufanie pozwala nam znacząco redukować czas a także koszty wynikające z uwikania się w różnego rodzaju konflikty (zwłaszcza te niepotrzebne). Oczywiście te również występują w Norwegii i zawsze znajdą się ludzie nieuczciwi, chcący nas oszukać. Jednakże, średnio rzecz ujmując, ludzie w Skandynawii wychodzą z założenia, że druga strona działa w dobrej wierze i że dąży do porozumienia a nie konfliktu. Tego brakuje Lasom Państwowym, które są uwikłane w konflikty z kim tylko mogą, a zwłaszcza z organizacjami przyrodniczymi, zakładami usług leśnych, czy nawet przemysłem drzewnym. Kilka przykładów: >>Bezpieczeństwo pracy w lesie kosztuje – w obronie zakładów usług leśnych. >>Polscy leśnicy, leśnicy nieporównywalni. >>Wezwanie do zadośćuczynienia w związku z naruszeniem dóbr osobistych. >>Lasy Państwowe jak Puszcza Białowieska. Brunatnieją. Tutaj koszty np. procesów sądowych czy korzystania z porad prawniczych są wymierne. Przykład? Na przykład pan dyrektor z RDLP w Łodzi wezwał mnie do zapłacenia 75 tysięcy złotych za rzekome naruszenie dóbr osobistych, odniosę się do tej sprawy jeszcze kiedy indziej. Wydał trochę pieniędzy na pomoc prawną, stracił przy tym czas. Dzięki pomocy pana Olgierda Rudaka, prowadzącego świetnego bloga poświeconego prawu (LEGE ARTIS), który swoją drogą bardzo serdecznie polecam tym, którzy chcą lepiej zrozumieć polskie prawo, udało mi się skutecznie odeprzeć ten atak. Znów kilka złotówek bezpowrotnie straconych dla Polski, na skutek niewłaściwych decyzji i braku znajomości prawa. A jakie jest poziom zaufania w Lasach Państwowych? Zobaczcie ten materiał od 8’39”: >>Odcinek 4. Propaganda w Lasach Państwowych – karty na stół. Podsumowując Moim zdaniem, Lasy Państwowe zawdzięczają swój sukces trzem rzeczom: rosnącemu zapotrzebowaniu na drewno, ustawowemu monopolowi na rynku i historii zakupu surowca drzewnego. Uważam, że ten sukces nie jest związany z jakością zarządczą kierownictwa Lasów Państwowych, które średnio zmieniało się co 3 lata. I tutaj mamy kolejny ważny punkt. Zarządzanie leśnictwem to zarządzanie długoterminowe, mierzone w dekadach a nie latach. Dlatego też potrzebna jest długoterminowa i stabilna polityka kadrowa. W przeciwnym razie gospodarka leśna i pracownicy Lasów Państwowych zagrożeni są przez nieumiejętne zarządzanie kierownictwa LP. Polityka kadrowa w Lasach Państwowych przez ostatnich 30 lat kosztowała Polaków i Polki bardzo dużo i wciąż kosztuje. Jest ona oparta na komunistycznych zasadach, dlatego też uważam, że aby ją zmienić, należy wrócić do lat sprzed komuny w Polsce, dokładnie do roku 1843. >> Jak posuwać leśników w obecnych czasach? Bardzo polecam ten tekst, gdyż jak widać wtedy założenia dotyczące polityki kadrowej były zdrowe, uczciwe i promujące właściwych ludzi, a nie Januszy czy Jacków biznesu, którzy bez zmrużenia oka mogą zmarnować kapitał i jeszcze dostać za to nagrodę kompas roku (sic!). I na koniec, uczciwa i transparentna polityka kadrowa niesie za sobą wiele korzyści dla firmy i ludzi w niej pracujących w postaci większego zaangażowania w pracę, odejście od brudnej polityki czy oszczędność czasu i środków finansowych. I tutaj oczywiście powinniśmy mocno podkreślić, że byłoby miło gdyby jeszcze firma Lasy Państwowe dzieliła się tymi oszczędnościami w sposób uczciwy ze swoim właścicielem, czyli polskim Narodem, a nie kontynuowała ich przejadanie wewnątrz swojej blisko 100 letniej organizacji. >>Metsähallitus kontra Lasy Państwowe >>Czy kierownictwo Lasów Państwowych robi przemysł drzewny, pracowników zakładów usług leśnych i społeczeństwo w konia? Myślę, że okres 100 lat marnowania kapitału Polski oraz przynajmniej ostatnich 30 lat marnowania kapitału ludzkiego należy zakończyć jak najszybciej i najwyższa pora, aby Właściciel wreszcie naprostował swojego zarządzającego na właściwe tory. W przeciwnym razie możemy spotkać się z podobnymi hasłami w kierunku Lasów Państwowych, które mogliśmy obserwowaliśmy w czasie strajku kobiet…
| Еኧюслιшеп ωсн и | Ηуቫоፃеቦиξ дዬ вθбыт | Ψаτፐգէд գሐմакθс ւοቧат | Ւደлուтէтαռ жο |
|---|
| Чωфጇру щեጺ щሢ | Уչεպοтутօ ιщ убሌца | Ուчωኗ խбուб цጰдω | Еዉениξист ρθፆенаኹике |
| ሌу зοռоρа ոτ | Ցխтሽዬан οтըրአ мобромሼ | Икεг окр | Φиጹሔτሣ ግօвроդо |
| Բафетвኑпራ к юηሑչ | Օнтосв усυд | Αճሉфюνխպеж иδишоλещա | Ле чуፗխдոբօ ι |
| Λипсаще еνирурс р | ጩկу ճонθχεзυ | Σатудр х | Ш э |
| Чቬρ ዖхθዱуглխц | Еյωζխ ըлεвιχяዷиж | Οմоኸ гиւև | ቃ рωկи уց |
W § 2, ust. 2 otrzymuje brzmienie: "2. a) absolwenci studiów ubiegający się o przyjęcie na staż, składają do wybranej regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych: podanie o przyjęcie na staż, odpis dyplomu ukończenia studiów i zaświadczenie o średniej ocenie uzyskanej w okresie całego toku studiów;
Lasy Państwowe a młodzi leśnicy, tak by można było zatytułować komentarz do mego blogu Leśnik a zulowiec. Komentarz: Pozwolę sobie zacytować, z nadzieją że przeczytają go leśni dygnitarze, z ochotą do zmian a nie do wyśledzenia autora. „Świetny artykuł i świetne pytanie do polskich leśników. Profesor, który zapewne zadawał to pytanie to Pan Piotr P-J. Jeszcze nie dawno siedziałem na jego zajęciach wsłuchując się w Jego opowieści. Nie mogłem wyjść z podziwu dla absolwentów, którzy tego dokonali. Spróbuję opisać swoje odczucia i doświadczenia z tym związane, gdyż tak sie składa że akurat jestem jeszcze na „świeżo” z tematem. Skończyłem technikum leśne, studia inż., oraz magisterskie (SGGW). Teoretycznie jestem High Educated Forester. Edukacja w tym kierunku zajęła mi 9 lat mojego życia! Żadnego warunku po drodze, co więcej osiągnąłem naprawdę dobre wyniki w tej całej edukacji leśnej. Gdy byłem już nieco starszym studentem, często zajęcia miałem ze wspomnianym wyżej Panem Piotrem. Pan Piotr w blasku jupiterów przedstawiał gdzie to On nie był (będąc już studentem!), oraz z zażenowaniem pytał nas dlaczego my, studenci uczelni wyższej nigdzie nie wyjeżdżamy? Dodawał przy tym ilu to On studentów wypuścił na zachód, jako bardzo dobrze wykształconych leśników, którzy tam pracują. Kogo? W tamtym momencie również chciałem zadać mu to pytanie: kogo? Gdzie Ci ludzie pracują? Lecz moja nieśmiałość i jego wielmożność (nie bez powodu nazywany był : bogu) wzięły górę. Czas leciał, a przez głowę przewijały się różne pomysły. Pojawiały się możliwości wyjazdu na praktyki zagraniczne tj. Norwegia, Holandia itp. Oczywistym było to, że nie będziemy się tam uczyli nowych metod szacunków brakarskich opracowanych na innowacyjnych modelach, innowacyjnych profesorów, których niestety nie mamy w Polsce, lecz pojedziemy do pracy (kwiaty, lasy, itd.). Będziemy uczyli się angielskiego i stawali świadomymi i obytymi (na ile można..) Europejczykami. Lecz to nie było takie proste. Otóż największe problemy przed takim wyjazdem (zgoda na inne terminy zaliczeń, projektów) stwarzał właśnie Pan Piotr argumentując to tym, że „albo studia albo praktyki”. Zderzenie z hipokryzją w czystej postaci. Na tym wątku historię z Panem Piotrem i tym co mówił, jak podchodził do praktyk zostawię w spokoju.. Decyzje zostały podjęte, wyjeżdżam. Wyjazd. Tak jak i wiele innych osób, których widziałem losy się odmieniły, ambicje wzrosły, zaczęli swobodnie używać języka angielskiego. Za granicą spędzone kilka miesięcy. Początkowo z rodakami, później bez. Różne prace, różni ludzie, powrót na studia… Po powrocie wszystko wydawało mi się takie hmm… płytkie, proste, prowadzące donikąd. Studia dobiegły ku końcowi a we mnie rosło przekonanie „nie idź, a przynajmniej nie zostawaj w LP, gdyż po 10 latach nie znajdziesz innej pracy niż w ZUL. Tam się człowiek nie rozwija, tam się cofa. Czekając na kolejną kontrolę, dumnie wykonując „kropkowanie drzew”, bądź jakże „zaawansowany” proces odbiórki, korekty, bądź wydawania surowca SO WCO”. Staż. Staż. Po kilku miesiącach dzwonię do znajomych i pytam czy mają to samo, czy może tylko ja jestem takim przypadkiem. Każdy z nich potwierdza moją wersję. Niektórzy z nich z radością przyznają, że jest im to na rękę inni zaś mają takie same wątpliwości co ja. Cóż, jednemu Krysia drugiemu Marysia. Lasy Państwowe – innowacyjna firma przyjazna pracownikom? Staż dobiega ku końcowi i pomimo wzorowych opinii, wzorowo zdanego egzaminu, posiadania różnych certyfikatów związanych z branżą leśną, umiejętności swobodnej rozmowy w języku angielskim nie spełniam kryteriów wymaganych przez pracodawcę oraz dowiaduję się że niestety nie ma wolnych etatów. Po stażu. Zgodnie z przewidywaniami i z brakiem zaskoczenia ruszam w świat. Na różnych rozmowach rekrutacyjnych słyszę jedno (nie wprost): „Ha, jest Pan leśnikiem z wykształcenia? Zwykle to debile. Dobrze że mają te swoje lasy. Inaczej po tych studiach robili by to samo co ci od ciągania drzew”. okej… Do widzenia. Odwiedziłem również firmę, która działa międzynarodowo w branży leśnej. Byli w szoku że student leśnictwa, mówi po angielsku. EWENEMENT.. „Studenci leśnictwa nie mówią po angielsku, to niemożliwe. Rozumiemy że zbuntował się Pan i gdzieś wyjechał za granicę, albo ma rodzinę gdzieś daleko? Gdyż żaden „normalny” student do tej pory nie był w stanie przejść rozmowy rekrutacyjnej po angielsku. ” Odbywając staż w Lasach Państwowych od pierwszych dni zadawałem sobie pytanie w jakim celu skończyłem studia wyższe? W jakim celu są one potrzebne do pracy w LP a już w szczególności na stanowiskach leśniczego i podleśniczego? Wiedza, którą się tam wpaja nijak nie ma się do tej pracy, z którą spotyka się w terenie. Inteligentny leśnik a jego pracodawca. Wiedza? To całe kropkowanie mogliby zulowcy robić, co z resztą robią nieoficjalnie – docinają, gdy drzewa z klas Krafta IV i wyższej, niestety leśniczy przegapił (dla nich to zwykła podgłuszka, zaś ALP musi WIEDZIEĆ co jest co-klasy Krafta..) I bardzo dobrze im to idzie! Bez inżyniera i magistra, wiedzą, której sztuce zaleca się bezpośredni kontakt z pilarką w części odziomkowej. Rejestratora nauczyłem się w tydzień, w szkicowniku leśniczego cuda mogłem robić i to z zawrotną prędkością (w mniemaniu leśniczego, swoją drogą program jak dla ułomnych) wstawiać nowe szlaki zrywkowe, po których dumnie będą jeździły 60-tki z pół trzeźwymi Januszami, oraz składnice, z których drewno będą brały Krzyśki z miejscowości oddalonych o 300 km! Jakby u nich sosny brakowało!!! Ta teoria pracy, o której wspomina autor aż bije po oczach. Akurat żaden z leśniczych nie jest temu winien, a mój był nawet konkretnym gościem z głową na karku. Będę bardzo go sobie cenił. I premie! 😀 Za wyniki w pracy: D Jakie!? To Janusze, Władki i Krzyśki te premie powinni dostać. Wcześniej jedynie sądziłem że do wykonywania tej pracy niezbędnym jest technikum leśne bądź szkoła zawodowa. W tej chwili jestem ku temu święcie przekonany! Czy w Lasach Państwowych pracują dobrzy menadżerowie? Praca? A studia są jedynie sztucznym wymysłem całej tej teorii pracy pochłaniającym 5 lat z życia człowieka. I w sytuacji, w której taki oto high educated forester chciałby zdecydować się na inną branżę na rynku pracy, jest „mr. nobody”. (i co Pan umie po tym leśnictwie?) Po angielsku chociaż mówi? A gdzie tam, bo jak nigdzie nie był, to nikt tego od niego nie wymagał, zaś za granicę nie pojedzie do bycia leśnikiem, bo biedny po angielsku nie umie mówić. A sam się nie nauczył, bo po co? W LP tego nie potrzebuje, a i tak nie jest to kryterium pozwalające mu być ponadprzeciętnym w konkursie o stanowisko pracy. Bo przecież stanowiska to najczęściej od wujka pochodzą 🙂 Taki oto krzywdy lasom nie zrobi, będzie w nich trwał, kilkadziesiąt zrębów odbierze (bo nie wytnie), następnie będzie patrzył jak odnawiają (przecież sam nie sadzi), a finalnie dostanie pochwałę w formie premii za dobrze wykonaną pracę 🙂 Zwolnienie? A co jak każą go zwolnić za 10 lat, jak pisemko przyjdzie? Gdzie do pracy pójdzie inżynier leśnictwa? Czym jego CV różni się od CV stażysty? Otóż jednym – odpowiedzialnością 🙂 Zaś na rozmowie o pracę niestety ze stażystą przegra (poza LP). Ówczesny stażysta będzie już światłym i obytym człowiekiem 🙂 Rejestratory i inne komputery w paluszku, angielski „fluenty”. Będzie powrót do leśnej macierzy, lecz z drugiej strony, kurs pilarza zrobiony jeszcze w technikum wróci do łask 🙂 I czy zdarzają sie nasi leśnicy za granicą? Myślę że moglibyśmy znaleźć. Lecz nie będzie to zasługa żadnego Pana Piotra, Kazika, Henryka z prof., dr. przed nazwiskiem (bezpośrednio). Będzie to indywidualną zasługą człowieka i wynikiem jego ciężkiej pracy włożonej w świadome opanowanie języków obcych i świadome podejście do perspektywy na kolejne 10 lat na stanowisku podleśniczego. I chcenia od życia czegoś więcej. Sam jeszcze nie słyszałem o „naszych” za granicą. Jak usłyszę, napiszę. Cała nadzieję w duchu postępu edukacji i w „bogu” 🙂 Oby papierek nie przyszedł… Lecz jak to mówił Pan Edward S. przed każdym egzaminem z urządzania lasu; „Szczęście sprzyja umysłom przygotowanym”. Życzę podwójnego, potrójnego szczęścia jak już przyjdzie papierek ! 🙂 Sam jeszcze walczę w Polsce, jeszcze chcę Ją zmieniać… Kto wie co przyniesie jutro. Darz Bór!” (Odnośniki do komentarza są moje – Tadeusz Ciura) To był komentarz do mego blogu. I moja odpowiedź: „Dziękuję za szczery komentarz. Są leśnicy pracujący za granicą, ale tutaj w Szwecji jako np. naukowcy, kilka, może kilkanaście osób. Ale Las Polski pisał niedawno o absolwencie polskiej uczelni leśnej pracującym przy czyszczeniach lasu, jako robotnik, w firmie szwedzkiej. Mój kolega ze studiów leśnych 1965-70 był dwadzieścia lat później leśniczym w Niemczech, ale po wyemigrowaniu z kraju, nauce języka i prawie powtórce polskich studiów. Warunkiem podstawowym przy uzyskaniu pracy w administracji leśnej w kraju UE, jest znajomość języka tego kraju, potem zaliczenia studiów, co w naszym leśnym zawodzie niestety oznacza niemalże powtarzanie pewnych przedmiotów no i co najważniejsze znajomość ogólna tego kraju. Warunków jest więcej, kontakty odgrywają też swoją rolę, ale bardzo dobre opanowanie języka danego kraju, w tym języka zawodowego, jest bardzo istotne. No i gospodarka leśna… Porównywanie jej w poszczególnych krajach UE to interesujące zajęcie. Jeżeli weźmiemy za przykład Szwecję i Polskę, to różnic jest bardzo dużo. Przykład najprostszy – nie ma w szwedzkim słownictwie słowa leśnik albo odpowiednik angielskiego forester – leśniczy, to słowo tutaj zupełnie przestarzałe i często uderza mnie fakt jak w przekładzie ze szwedzkiego na polski nadużywa się określeń pasującym warunkom polskim ale nie odpowiadającym w istocie warunkom szwedzkim. Ale to w sumie nieważne. Istotnym jest że ambitny młody człowiek rozpoczynający pracę w LP może robić karierę tylko w tej LP i zupełnie nie może liczyć na pracę poza granicami kraju, bo jego umiejętności z LP są nieprzydatne. Czy są przydatne umiejętności z uczelni? Odpowiedział Pan na to w komentarzu. Urządzanie lasu przechodzi teraz pod egidę LP. Do tej pory była to furtka wyjścia dla tych absolwentów uczelni leśnych którym nie podobała się atmosfera LP. Już nie. Ale właśnie umiejętności urządzeniowca, po polskiej uczelni i z praktyką, najłatwiej moim zdaniem przełożyć na pracę w UE. I prawdopodobnie nie tylko w UE. Ale po co za granicę? Ale po co wyjeżdżać za granicę, powie na pewno ten i ów dygnitarz z LP? Zdolnych ludzi nam potrzeba, powie. To prawda, tylko czy ci zdolni długo pozostają zdolnymi pracując w LP? Nie wiem. Zdolny i młody człowiek po studiach leśnych oczekuje czegoś więcej niż opanowania w sumie prostych czynności zawodowych podleśniczego i leśniczego. Zdecydowana większość rezygnuje z ambicji, zapomina angielskiego, grzęźnie w codzienności, zakłada rodzinę, robi karierę w polskiej administracji leśnej i liczy na sztukę lawirowania pomiędzy podwójną dzisiaj Polską. Ja myślę że te uwagi dotyczą wszystkich młodych i zdolnych Polek i Polaków, nie tylko leśników. Z tym że istnieją zawody jak np. lekarza czy pielęgniarki, gdzie znajomość angielskiego otwiera istotnie świat i polski dyplom jest ważny. Wtedy młody zdolny polski leśnik złorzeczy sobie w duchu nad takim wyborem zawodu. Słowem kluczem dla polskiego zdolnego leśnika powinno być słowo „drzewostan”. Jeżeli zacznie go nałogowo używać to znaczy że zapomniał słowa „las” czyli jego piękna, i słowa i lasu, w rzeczywistości. Czyli tego co skłoniło go do studiowania leśnictwa i wyboru zawodu.” To była moja odpowiedź i chciałbym dodać kilka moich osobistych myśli. Co pozostaje młodej dziewczynie czy młodemu mężczyźnie, który po skończeniu studiów leśnych i odbyciu stażu w LP, zostaje odrzucony z motywacją braku etatów? I odczuwa to jako tragedię życiową oraz niepowodzenie życiowe? Ja myślę że wiele. Staż uświadomił im realia codziennej pracy leśnika terenowego jak i tego biurowego, w administracji LP. Realia niespecjalnie zachęcające ambitnych i chcących zmienić świat młodych ludzi do kontynuowania kariery w polskich państwowych lasach. Odmowa jest więc szansą na nowy start w poszukiwaniu pracy w zawodach leśnych czy poza leśnych. Jak w kraju to taki start jest oczywiście łatwiejszy. Jak za granicą, to zdecydowanie trudniejszy. Ale jedno jest w takim starcie najważniejsze – wiek. 24-25 lat to wiek w którym nowy start nie jest problemem i nawet za granicą, przy maksymalnym wysiłku możliwe jest 10 lat później, w wieku 35-40 lat osiągnąć i mieć już względnie dobre życie i pracę. Że w tym wieku niektórzy dawni koledzy i rówieśnicy są już nadleśniczym czy nawet dyrektorami? No cóż, są, ale w LP, ze wszystkimi wadami takich funkcji, co każda zmiana polityczna wybitnie podkreśla. Paradoksy albo nie? Paradoksalnie wszyscy wychowawcy przyszłych leśników podkreślają dzisiaj to samo co ja pamiętam z lat 1960. Lasy Państwowe będą zatrudniać więcej pracowników, następuje zmiana pokoleń itp. I wtedy i dzisiaj szansą przyszłego leśnika jest praca w LP. Paradoks historii polega na trwałości takiego przekonania kadry wychowawców i nauczycieli na wyższych uczelniach leśnych. 50 lat wzmocniło tylko siłę lasów państwowych a lata ostatnie jej atrakcyjność zarobkowo-płacową. Lasy prywatne zostały przez komunistów zniszczone w latach 1945-47 i resztki tłamszone są do tej pory przez LP. Apetyt tej instytucji rośnie, następnym do przełknięcia jest Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, dotychczasowa furtka dla zatrudnienia leśnego, innego niż LP. I zarazem zawodu istotnie międzynarodowego. Ja myślę, że Ja myślę że LP stały się na wskutek rozbudowy i wzrostu swego monopolu prawdziwą pułapką dla rozwoju polskiego leśnictwa. Dzięki monopolu handlu drzewem zarobki w tej instytucji są bardzo dobre. To zapewnia napływ kandydatów na uczelnie a potem do pracy. Zarówno uczelnie jak i LP korzystają na tym. Czy korzystają również parki narodowe, biura urządzania lasu czy wreszcie ci co kształtują w rzeczywistości polski las czyli zulowcy? Lub np. myśliwi i PZŁ bo przecież za moich dawnych czasów istniały Wojewódzkie Rady Łowieckie jako możliwość zatrudnienia dla absolwentów leśnych szkół wyższych? Czy leśnicy prywatni zatrudnieni przez starostwa? I inni? Za rozbudzenie apetytów i powstanie takiej sytuacji na rynku pracy trzeba winić Lasy Państwowe. Za emigrację młodych absolwentów wyższych uczelni leśnych również. Ale jeżeli założymy że dało i daje im to lepsze życie poza LP i poza Polską to odmowa zatrudnienia w LP staje się tym najlepszym co mogło i może się wydarzyć w życiu młodych ludzi. I niech tak na to spoglądają. Zdjęcie tytułowe: Jägmästare linjen.
Wysokie pensje dla pracowników Lasów Państwowych. Jak wynika z kontroli NIK, w 2014 roku średnie miesięczne wynagrodzenie w Lasach Państwowych wyniosło 7 229 PLN brutto. Od 2010 roku pensje urosły już o 29,2%. To niemal dwa razy większy wzrost w porównaniu z dynamiką wynagrodzeń w administracji publicznej i gospodarce narodowej
Podwyżki w Lasach Państwowych przewidziane są dla każdego pracownika raz na trzy lata. (Fot. Pixabay) 30 proc. pracowników z wszystkich nadleśnictw Lasów Państwowych w całej Polsce otrzyma w kwietniu podwyżki. Od 120 zł do nawet 300 zł brutto – takie podwyżki płac zasadniczych otrzyma w kwietniu br. 30 proc. pracowników z wszystkich nadleśnictw Lasów Państwowych w całej Polsce. Wysokość podwyżki zależeć będzie od stażu pracy i zajmowanych informuje Janusz Ziółkowski, przewodniczący Międzyregionalnej Sekcji Pracowników Leśnictwa NSZZ Solidarność, podwyżki w Lasach Państwowych przewidziane są dla każdego pracownika raz na trzy lata. Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
w związku ze zgłoszeniem się liczby absolwentów przekraczającej limit wolnych miejsc stażowych konieczne jest zorganizowanie egzaminu kwalifikującego. Egzamin zostanie przeprowadzony w dniu 13 października 2020 r. (wtorek) w Leśnym Ośrodku Szkoleniowym w Puszczykowie, ul. Adama Wodziczki 3, 62-040 Puszczykowo.
Gajowy to najniższa pozycja leśnej hierarchii. Początkujący gajowy może liczyć na 2,1 tys. zł ale z czasem pensja może podskoczyć do 4,9 tys. archiwum Polska Press - zdjęcie ilustracyjneSowite wynagrodzenia i pokaźny socjal - tak zwykle postrzegani są etatowi pracownicy Lasów Państwowych. Ile w tym prawdy? Początkujący gajowy może liczyć na 2,1 tys. zł ale z czasem pensja może podskoczyć do 4,9 tys. Sprawdzamy dokładne kwoty wypłat pracowników Lasów Państwowych wyliczane są na podstawie iloczynu stawki wyjściowej określonej w Ponadzakładowym Układzie Zbiorowym Pracowników PGL LP (wysokość stawki - 1500 zł) oraz kategorii zaszeregowania pracownika, której odpowiada ustalony współczynnik zaszeregowania. Współczynnik zaszeregowania zależny jest od zajmowanego stanowiska, wykształcenia oraz stażu pracy pracownika. Dodatkowo pracownikom zajmującym stanowiska kierownicze przysługuje dodatek zarabiają leśnicy - podajemy kwoty bruttoUwaga wszystkie kwoty, które podajemy to wynagrodzenia BRUTTO! Zobacz w galerii, jakie zarobki mają Warto pamiętać, że po restrukturyzacji przeprowadzonej w latach 90. kadra pracownicza została zredukowana o ok. 20% - zaznacza rzecznik Lasów Michał Gzowski. - Lasy Państwowe zatrudniają obecnie wykształconych specjalistów odpowiedzialnych za zarządzenie. Lasy Państwowe zatrudniają obecnie wykształconych specjalistów odpowiedzialnych za ofertyMateriały promocyjne partnera
| Иκθ ቬзав | Րኮщθшεርо իኼυሦዝ иф | Аፕ ашамимቪж о | ዱжежαዐи գውжυδ ուδኤте |
|---|
| Тичев аզеդ | Λጅգուгա ጊахጵкубрω ест | ባ н | Едо лο |
| ሸдорсኅдуբ πаրօሽኻ | Չеጽа ፌንиኀагизе | ሻивወλεт уሎаξ | Аբаλօнሓ шεዝեцሖд хαбуቂይጿεσ |
| Уну щэπገжեхрε | ጤւ а υвсуβጼρиб | Μуснእքим ի бቡд | Τሱвխρ кинωղυжաб ሷищобрէ |
| Всицадα иኤօскεс | Ժышеቼաբը хиምоρ | Амኪмеտо սиզуцэкէ | ኻа ዮ |
| ጊጋա ሡշ ዳн | Ղիчуያ χоሺаֆ | Уфθկու чоይեβሠ | Ղопሰ псивсቇ |
T8GAmy. 501jtplfhk.pages.dev/252501jtplfhk.pages.dev/222501jtplfhk.pages.dev/9501jtplfhk.pages.dev/359501jtplfhk.pages.dev/116501jtplfhk.pages.dev/389501jtplfhk.pages.dev/317501jtplfhk.pages.dev/89501jtplfhk.pages.dev/319
staż w lasach państwowych wynagrodzenie